W papierowej mapie jest coś magicznego. Korzysta się z nich coraz rzadziej. Jesteśmy przyzwyczajeni do map internetowych. One prowadzą nas od razu do celu, wyznaczają kierunki świata, liczą każdy przebyty metr, wskazują miejsca odpoczynku. Ale czy nie jest przyjemniej, jak dawni podróżnicy, wyciągnąć z torby papierową mapę i odkrywać ciekawe zakątki świata? Czasem można się zgubić i wtedy przeżyć wspaniałą historię - zapytać przypadkowo spotkanego przechodnia o drogę, odkrywać nowe miejsca, wędrować po nieznanych szlakach. Co powiecie na taką przygodę na Wawelu?