Czym jest dla Pana Wystawa na Wawelu?
Wawel, jakkolwiek by na to nie spojrzeć, jest Sercem Polski. To wyjaśnia również emocje towarzyszące mojej wystawie.
W jaki sposób wybiera Pan materiał do swoich prac rzeźbiarskich?
Rzeźbie głównie w drewnie, chętnie wykorzystuje stan martwego drewna, który ukształtowała aura pogody jak deszcz, słońce, wiatr oraz czas w którym dojrzała ta szczególna niepowtarzalna struktura i patyna.
Czy pana sztuka skierowana jest bezpośrednio do najmłodszych odbiorców?
Tak jeśli ilustruje książki dla dzieci. Niemniej zilustrowałem Don Kichota, Pana Tadeusza czy Sonety do Laury obok innych przeznaczonych dla dorosłych. Nie widzę tu żadnej przepaści. Pracuje z jednakową uwagą dla wszystkich odbiorców, bez różnicy na wiek.
Zawsze mówiłem, że dziecko rodzi się z dużą głową, pojemną głową. Nie toleruje szczebiotu ani żadnego infantylnego sposobu trafienia do dzieci.
Dlaczego jako ilustrator spróbował pan swoich sił w rzeźbie?
Przypadek sprawił, że wyciąłem coś w drewnie dzieciom moich przyjaciół. Później spróbowałem wyciąć coś jako ilustracje do książki. Nazwałem to ilustracja przestrzenną, tak powstała książka „Psie życie”. Ugraficzniłem fotografie piesków wyrzeźbionych w drewnie.
Później nabrałem apetytu. Powstawały coraz to większe formy. Wystawiony na Wawelu Łoś ma proporcje dorosłego zwierzęcia, ostatnio powstał żubr, jest niemal dwukrotnie większy od żubra w naturze.
Czy sam ma pan jakieś zwierzęta?
Zawsze było kilka psów i kotów. Obecnie boję się trochę o ptactwo spacerujące w ogrodzie, znajdę chyba jakiegoś wilka.
Ciąg dalszy nastąpi