11 XI czynne wyłącznie: Wawel Odzyskany oraz Lapidarium | Oficjalna strona biletów na Wawel: bilety.wawel.krakow.pl
Blog Edukacyjny
Wiedza / #zapytajkustosza
Zapytaj kustosza,dr Joanna Winiewicz-Wolska
Joanna Winiewicz-Wolska
15.06.2020
godz. 11:23
Kolekcje
Kolejna odsłona serii - na Wasze pytania odpowiada dr Joanna Winiewicz-Wolska, Kierownik Działu Malarstwa, Grafiki i Rzeźby.
Czy zdarza się, że muzea wykupują obrazy z rąk prywatnych i na odwrót?
dr Joanna Winiewicz Wolska: Zamek Królewski na Wawelu kupuje obrazy od prywatnych właścicieli tylko wtedy, gdy właściciel wystąpi z taką propozycją, czyli przedstawi ofertę. Zatem nie można mówić o „wykupie”, lecz o „zakupie” obrazu z rąk prywatnych.
W świetle polskiego prawa nie jest możliwe sprzedawanie prywatnym osobom, kolekcjonerom czy innym miłośnikom sztuki, nawet muzeom, obrazów wpisanych do inwentarza muzealiów Zamku Królewskiego na Wawelu – stanowią one bowiem własność Państwa Polskiego, czyli nas wszystkich. Muzea mogą dokonywać zamiany, sprzedaży lub darowizny muzealiów jedynie po uzyskaniu pozwolenia ministra właściwego dla spraw kultury i ochrony dziedzictwa narodowego, a takie pozwolenie może być wydane wyłącznie w uzasadnionych przypadkach. Środki uzyskane ze sprzedaży muzealiów mogą być przeznaczone wyłącznie na uzupełnienie zbiorów muzeum.
Który z obrazów w kolekcji jest najbardziej unikatowy i dlaczego? Które dzieła są najbardziej wyjątkowe w kolekcji?
JWW: Trudne pytanie. Co to znaczy unikatowy? Unikatowe jest każde dzieło sztuki, które istnieje w jednym jedynym egzemplarzu. A tak jest z obrazami – banalny jest przykład Giocondy Leonarda da Vinci w Luwrze czy naszej Damy z gronostajem tegoż malarza. Idąc tym tropem można powiedzieć, że większość dzieł malarstwa (bo oczywiście nie wszystkie – nie kopie i repliki czy naśladownictwa) to dzieła unikatowe. Unikatowe są dzieła artystów, których dorobek, dziś już dokładnie rozpoznany, jest niewielki, jak Hieronim Bosch czy Jan Vermeer van Delft (przypisuje się im jedynie nieco ponad 30 obrazów). Wracając do naszej sytuacji w Polsce – wojny i grabieże znacznie uszczupliły nasz stan posiadania. Unikatowe będzie więc każde dzieło, które jest związane z naszą historią, np. portrety królewskie, zwłaszcza Jagiellonów czy Wazów.
W zbiorach Zamku Królewskiego na Wawelu jest wiele obrazów, uznawanych za szczególnie cenne, można powiedzieć: wyjątkowe – i nie mam tu na myśli wyłącznie ich ceny rynkowej. Wymieniłabym zatem Anioła sieneńczyka Simone Martiniego – jednego z najsłynniejszych malarzy włoskich, Jowisza malującego motyle Dossa Dossiego ze względu na mistrzostwo wykonania, erudycyjny temat i osobę zleceniodawcy (był nim Alfons d’Este z Ferrary) – jedno z najważniejszych dzieł tego malarza. Obrazy takie niezwykle rzadko pojawiają się na rynku sztuki – dlatego są unikatowe. Do tej samej kategorii należy sygnowany i datowany Portret mężczyzny Govaerta Flincka, malarza z kręgu Rembrandta. Unikatowa jest Madonna w płaszczu opiekuńczym Giovanniego da Gaeta, bo stanowi ważne dzieło w rekonstruowanym dorobku malarza, o którym milczą dotychczas znane źródła (obrazowi poświęciliśmy niedawno osobne wydawnictwo). Unikatowy jest „Portret Gian Giacoma Caraglia” – złotnika Zygmunta Augusta, namalowany zapewne w Wenecji przez Parisa Bordone. Caraglio był związany z dworem królewskim, a portret zawiera szereg symbolicznych odniesień do polskiego monarchy. Ale to jest mój osobisty pogląd. Każdy może znaleźć dzieło, które w jego indywidualnym odczuciu będzie unikatowe.
Kiedy Karolina Lanckorońska ofiarowała kolekcję na Wawel?
JWW: Oficjalny przekaz to list Karoliny Lanckorońskiej adresowany do Prezydenta RP, napisany w Rzymie 8 września 1994 roku. Obrazy, przekazane w darze, wyjęte z sejfu bankowego w Zurychu, dotarły na Wawel 24 października 1994.
Jakie dzieła, oprócz malarstwa włoskiego, trafiły na Wawel?
JWW: W darze Karoliny Lanckorońskiej znajdowało się 226 rysunków Jacka Malczewskiego (jedna część to rysunki piórkiem i akwarele wykonane podczas ekspedycji archeologicznej do Azji Mniejszej w roku 1884, druga część – scenki rodzajowe wykonane w majątku Lanckorońskich w Rozdole, gdzie malarz przebywał na zaproszenie Karola Lanckorońskiego kilkakrotnie, od 1884 do 1910 roku), kilka obrazów Jacka Malczewskiego (w tym jego autoportret i portret Kazimierza Koniuszki), portret Karola Lanckorońskiego namalowany w roku 1919 przez Kazimierza Pochwalskiego, listy Jacka Malczewskiego do Karola Lanckorońskiego (ilustrowane rysunkami artysty), grafika – głównie portrety królewskie, numizmaty. Ponadto biurko Lanckorońskiego z jego gabinetu w Rozdole, namiot turecki, który rodzinna tradycja Lanckorońskich łączyła z odsieczą wiedeńską 1683 roku. W roku 2000 otrzymaliśmy obraz Dossa Dossiego „Jowisz malujący motyle” i kilka dzieł sztuki starożytnej.
Czy całość dawnej kolekcji Lanckorońskich trafiła na Wawel?
JWW: To część pytania poprzedniego. Kolekcja Karola Lanckorońskiego, dla której hrabia w latach 1892-1894 wzniósł pałac przy Jacquingasse 18 w Wiedniu, już nie istnieje. Została rozprzedana po II wojnie światowej. Były w niej różnorodne dzieła: obrazy malarzy włoskich, holenderskich, francuskich, niemieckich, austriackich; ponadto grafika, porcelana, gobeliny, rzemiosło, numizmaty, sztuka i rzemiosło Chin i Japonii, meble, a także blisko 1000 dzieł sztuki starożytnej. Zamek Królewski na Wawelu otrzymał obrazy włoskie z wieków od XIV do XVII, grafikę, rysunki, archiwalia, namiot turecki, meble. Obrazy z dawnej kolekcji króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, nabyte przez Kazimierza Rzewuskiego, oraz część spuścizny Rzewuskich trafiły do zbiorów Zamku Królewskiego w Warszawie. Niektóre archiwalia: m.in. korespondencja Karola Lanckorońskiegoz prof. Marianem Sokołowskim, z prof. Tadeuszem Szydłowskim czy też listy Siegfrieda Lipinera, (tłumacza utworów Mickiewicza: „Pana Tadeusz” i „Dziady” na jęz. niemiecki – poświęcam im osobny artykuł) trafiły do Archiwum Nauki PAN i PAU w Krakowie. Obdarowana została także Biblioteka Jagiellońska.
Jak obraz Dossa Dossiego trafił na Wawel?
JWW: O szczegóły (zresztą bardzo interesujące!) trzeba zapytać dr Johannę Kammerlander (być może uda mi sięprzeprowadzić z nią dłuższy wywiad) z wiedeńskiej kancelarii adwokackiej. W skrócie: była to wymuszona przez władzeRepubliki Austrii „darowizna”, dzięki której Antoni Lanckoroński, syn Karola, a brat Karoliny Lanckorońskiej, mógł w roku1952 wywieźć poza granice Austrii rodzinne zbiory sztuki.
Dr Johanna Kammerlander wykazała przed sądem w Wiedniu,że nie była to dobrowolna decyzja spadkobierców Karola Lanckorońskiego i na mocy austriackiego prawa z listopada 1998roku, obraz został zwrócony – ale Karolinie Lanckorońskiej. Pani Profesor, która właściwie nie do końca wierzyła, że udasię odzyskać obraz Dossa, zdecydowała już wcześniej, że dzieło zostanie przeznaczone na Wawel. I tak w czerwcu 2000roku „Jowisz malujący motyle” przyjechał z Wiednia do Krakowa.
Skąd wzięły się zainteresowania Karola Lanckorońskiego?
JWW: Na ukształtowanie się zainteresowań Karola Lanckorońskiego miał największy wpływ jego nauczyciel i mentor, a potem długoletni przyjaciel Wilhelm von Hartel, profesor filologii klasycznej na uniwersytecie wiedeńskim, w latach 1900-1905 minister wyznań i oświaty w rządzie Austro-Węgier. Relacja uczeń-nauczyciel przekształciła się z czasem w przyjaźń. Hartel otworzył oczy młodego Karola na świat antyku – literaturę i sztukę starożytnej Grecji i Rzymu, a Homer stał się jednym z jego ulubionych autorów; czytał też Tacyta i Horacego.
Drugą ważną w jego życiu osobą, był pisarz i dyplomata, znawca kultury antycznej, Aleksander von Warsberg – zachęcał młodego Karola do pisania, umiejętnie dobierał mu lektury. Italią i jej sztuką Lanckoroński zainteresował się zapewne pod wpływem Adolfa Exnera, profesora prawa rzymskiego, miłośnika nie tylko antyku, ale też kultury włoskiej. Włochy stały się drugą ojczyzną Lanckorońskiego – ojczyzną z wyboru. We Włoszech osiedli się po II wojnie także Karolina Lanckorońska. Nie mogąc wrócić do Polski, do Rozdołu i Komarna, wybrała Rzym.
Gdzie studiowała Karolina Lanckorońska?
JWW: Karolina Lanckorońska studiowała historię sztuki na uniwersytecie wiedeńskim pod kierunkiem Maxa Dvořáka i Juliusza von Schlossera – a było to w czasie, kiedy jeszcze nie spotykano na ulicy panien z arystokratycznych rodzin, które – tak jak ona – z teczką pod pachą jeździły tramwajem na uniwersyteckie wykłady.
Które dzieło z kolekcji lubi Pani najbardziej?
JWW: Trudne pytanie. Chyba niewielki obrazek Mariotta Albertinellego, przedstawiający młodą damę z jednorożcem. Kobieta o rozwianych włosach, które przypominają modelki Sandra Botticellego, trzyma w dłoni grzebień, którym ma zamiar czesać opartego o jej kolana jednorożca. To fantastyczne zwierzę, opisane w słynnym „Fizjologu”, greckim traktacie zawierającym opisy i symbolikę zwierząt (datowanym na II-IV wiek) budziło fascynację od średniowiecza po czasy Kartezjusza. Na naszym obrazie jest zapewne symbolem czystości i dziewictwa.
Kim była matka Karoliny Lanckorońskiej?
JWW: Margarethe (Małgorzata) von Lichnovsky pochodziła z śląsko-morawsko-niemieckiej rodziny arystokratycznej Lichnovskich, której siedzibą rodową był Grätz (dzisiejszy Hradec koło Opawy, niem. Troppau). Była to rodzina wielce dla kultury zasłużona: jej pradziad Karl Lichnovsky był mecenasem Ludwiga van Beethovena (kompozytor zadedykował mu jedną z sonat); dziadek Eduard, historyk, to autor monumentalnej „Historii Domu Habsburskiego”. Brat Małgorzaty, czyli wuj Karoliny, Karl Max Lichnovsky to dyplomata, był w latach przed I wojną światową (1912-1914) niemieckim ambasadorem w Londynie. Jego żona, znana pisarka Mechtilde von Arco-Zinneberg (nota benepra- pra- prawnuczka cesarzowej Marii Teresy!), utrzymywała szerokie kontakty towarzyskie z ówczesną elitą kulturalną, a do kręgu jej przyjaciół i znajomych należeli nie tylko pisarze, lecz także malarze ekspresjoniści. Czym Karol Lanckoroński, miłośnik kultury starożytnej, Włoch i Quattrocenta, chyba zachwycony nie był..
Dlaczego do tej pory nie można było zwiedzić indywidualnie gabinetu włoskiego?
JWW: Jest to bardzo małe pomieszczenie w gotyckiej wieży Jordance; obrazy, głównie niewielkich rozmiarów, wszystkie na drewnie, wiszą w zasięgu ręki, co stwarza niebezpieczeństwo, że przy dużej ilości zwiedzających trudno byłoby zapobiec zniszczeniu, jeśli ktoś przypadkiem miałby złą wolę lub skłonność do niemądrych ”żartów”. Duże wahania temperatury i wilgotności w czasie, gdy w tak małym pomieszczeniu przebywa spora ilość osób, są szkodliwe dla drewna, powodując jego odkształcanie, a w konsekwencji niszczenie warstwy malarskiej. Dopiero odpowiednie zabezpieczenie obrazów oraz regulacja warunków klimatycznych umożliwiły otwarcie gabinetu w Jordance dla zwiedzających. Konieczne jest jednak stałe monitorowanie sytuacji, by dzieła, które przetrwały już 600 lat, przetrwały dalsze stulecia.
Kim była św. Franciszka Rzymska przedstawiona na jednym z obrazów?
JWW: Franciszka była rzymianką, żyła pod koniec XIV i w 1. połowie w. XV; mieszkała wraz z mężem, Lorenzem Ponziani (została wydana za mąż gdy miała 12 lat) w pałacu w dzielnicy Trastevere. Miała sześcioro dzieci, z których dwoje zmarło podczas epidemii. Hagiografowie piszą, że wcześnie przejawiała skłonność do życia zakonnego. Gdy Rzym pustoszyła dżuma, opiekowała się chorymi, dla których przeznaczyła część swojego pałacu. Po śmierci męża założyła zakon oblatek Maryi, związany z klasztorem oliwetanów, przy kościele Santa Maria Nova na Forum Romanum. Zakonnice, pochodzące z zamożnych rzymskich rodzin, opiekowały się tam chorymi. Kanonizował ją papież Paweł V w roku 1608. Obraz jest przypisywany Liberale da Verona, malarzowi czynnemu na przełomie w. XV i XVI. Obraz powstał zatem niemal sto lat przed jej kanonizacją i jest dowodem kultu, jakim otaczano Franciszkę wkrótce po jej śmierci.
Gdzie znajdują się szkice Malczewskiego i czy kiedyś będzie można je zobaczyć na wystawie?
JWW: Rysunki i akwarele Jacka Malczewskiego znajdują się w muzealnym magazynie na Wawelu. Ponieważ są bardzo wrażliwe na światło, nie mogą być w stałej ekspozycji. Obecnie niemal wszystkie zostały poddane konserwacji; być może w ciągu najbliższych lat uda się zorganizować wystawę. Tym bardziej, że dość dobrze jest już opracowana historia ekspedycji archeologicznej do Pamfilii i Pizydii w roku 1884, której epizody Malczewski utrwalił na swoich akwarelach. W języku polskim (przetłumaczone z języka niemieckiego) ukazały się dzienniki podróży, które Lanckoroński spisywał podczas tej wyprawy (wyd. Wiedeń 2015). Profesor Hubert Szemethy z Uniwersytetu Wiedeńskiego opracował też spuściznę Felixa von Luschana, towarzysza wypraw Lanckorońskiego (książka, której współautorem jest Peter Ruggendorfer, ukazała się w roku 2009).
Jakie obrazy z kolekcji Lanckorońskich zostały sprzedane po II wojnie światowej?
JWW: Oprócz „Św. Jerzego walczącego ze smokiem” Paola Uccella i „Św. Andrzeja” Masaccia rodzina Lanckorońskich sprzedała po II wojnie światowej szereg obrazów. Najważniejsze to oczywiście freski Domenichina: 8 wielkich fresków, przeniesionych na płótno jeszcze w wieku XIX, zostało sprzedanych w roku 1958 do National Gallery w Londynie. Karol Lanckoroński zakupił je w roku 1892 na aukcji kolekcji Borghese w Rzymie. W Städel Museum we Frankfurcie znajduje się obraz przypisywany w kolekcji Lanckorońskich Konradowi Witzowi, obecnie figuruje jako dzieło z kręgu Friedricha Herlina (sprzedany do Frankfurtu w roku 1958). W Ackland Art Museum (University of North Carolina, Chapell Hill) znajduje się „Portret kobiety” przypisany Bartholomaeusowi Bruynowi st.; w Metropolitan Museumof Art w Nowym Jorku – „Portret kobiety” przypisany Hansowi Holbeinowi mł. oraz kompozycja alegoryczna Henri’ego Mauperché; w San Francisco Museum of Art – „Zwiastowanie”, które Lanckoroński kupił jako dzieło Fra Angelica, w Kunstmuseum w Bazylei w Szwajcarii – portret Philipa Adlera, namalowany przez Hansa Holbeina st.; „Trzej Apostołowie” Lucasa Cranacha st. – w Queensland Art Gallery w Brisbane (Australia). To tylko najważniejsze dzieła. Obraz z warsztatu Botticellego – przedmiot sporu Hitlera i Göringa w czasie II wojny światowej – został zakupiony w roku 2015 na aukcji w Nowym Jorku przez kolekcjonera, który pozostaje anonimowy. Był eksponowany w Gemäldegalerie w Berlinie (rok 2015/2016) na wystawie „The Botticelli Renaissance”– wtedy po raz pierwszy można go było zobaczyć po wojnie. Nie wiem, kiedy został sprzedany; sprzedaż była legalna; obraz – wbrew przypuszczeniom – nie został zrabowany w czasie II wojny światowej.
Natomiast „Madonna z Dzieciątkiem i aniołami” z warsztatu Sandra Botticellego – która znajduje się obecnie na Wawelu (sala Turniejowa), ma proweniencję nieustaloną; na Wawel trafiła po II wojnie światowej z jednej ze składnic muzealnych. Trwają badania nad proweniencją obrazu.