Ten niewielkich rozmiarów tryptyk, z ruchomymi skrzydłami, eksponowany obecnie w tzw. Gabinecie Kolekcjonera na II piętrze zamku, pochodzi z kolekcji profesora Leona Pinińskiego. Okoliczności jego nabycia nie są znane; być może został zakupiony na rynku antykwarskim – i niewykluczone, że z przeznaczeniem do tworzącego się na Wawelu muzeum – bo Piniński z taką właśnie intencją dzieła sztuki nabywał.
Środkową część tryptyku zajmuje przedstawienie Madonny adorującej Dzieciątko leżące na kamiennym żłobku, wyścielonym wiązką siana. Jest to niemalże dokładna ilustracja Bożego Narodzenia według objawienia św. Brygidy Szwedzkiej – w jej wizji Chrystus narodził się niepostrzeżenie, gdy Maria, klęcząc, była pogrążona w modlitwie. Świadkiem tego wydarzenia był św. Józef, a świeca w jego ręce zgasła, gdy nadnaturalna jasność wypełniła wnętrze groty. Brygida słyszała też śpiew aniołów, widziała wołu i osiołka, które towarzyszyły Marii i Józefowi. Poza Marii, jej wspaniałe długie włosy, zgaszona latarnia w ręce św. Józefa, adorujące anioły i zwierzęta odsunięte na dalszy plan (w opisie św. Brygidy pozostawione poza grotą, przywiązane do żłobu) – wszystkie elementy kompozycji są zgodne z opisem szwedzkiej mistyczki. Ewangelista Łukasz (2, 1-21) dość lakonicznie opisuje sam moment Bożego Narodzenia. Równie skromna jest wzmianka u Mateusza (o czym niżej) – stąd zapewne artyści chętniej sięgali po teksty narracyjne, barwniejsze i bogatsze w szczegóły, sytuując scenę w realistycznym krajobrazie, we wnętrzu stajenki czy na tle częściowo zrujnowanej architektury, która miała symbolizować koniec Starego Przymierza. Symboliczne znaczenie tradycja przypisała też zwierzętom – jej źródłem są słowa proroka Izajasza (1,3) „Wół rozpoznaje swego pana / osioł żłób swego właściciela / Izrael na niczym się nie zna / lud mój niczego nie rozumie”. Ale jest to tylko jedna z możliwych interpretacji.
Scenę ukazaną na wawelskim tryptyku można byłoby uznać za konwencjonalną ilustrację narodzin Jezusa, gdyby nie trzy postacie. Pierwsza to czarnoskóry, bogato odziany mężczyzna w antykizującym stroju, który w towarzystwie również czarnoskórego służącego zdaje się energicznie wkraczać do wnętrza, gdzie znajduje się nowonarodzone Dziecię. Druga to namalowany na lewym skrzydle brodaty mężczyzna w ciężkich, haftowanych szatach, zdejmujący z atencją kołpak. Trzecia – klęczący siwowłosy starzec, odziany w biskupią kapę, ukazany na skrzydle prawym. W ten sposób nieznany autor przedstawił trzech królów, którzy pospieszyli pokłonić się Zbawicielowi wkrótce po jego narodzinach, niosąc w kosztownych naczyniach symboliczne dary: mirrę, kadzidło i złoto. Scenę tę objaśnia zresztą inskrypcja w ozdobnym obramieniu, dodana na oddzielnej deseczce, dopasowanej u dołu środkowej tablicy. Jest to fragment Ewangelii wg św. Mateusza (2,11) opisujący przybycie trzech mędrców ze Wschodu na wieść o narodzeniu Jezusa: ET PROCIDENTES ADORAVERUNT EUM ET [apertis thesaurus suis] OBTULERUNT EI MUNERA : „upadli na twarz i oddali mu pokłon [i otworzywszy swe skarby] ofiarowali mu dary”. Na lewym skrzydle, w głębi widać orszak zmierzający w stronę, gdzie gwiazda, widoczna u góry ponad głowami czterech aniołków w locie, wskazuje miejsce narodzenia Zbawiciela.
Ikonografia scen Bożego Narodzenia, połączonego z hołdem – pokłonem lub adoracją – magów, mędrców czy też królów, odnosi się do wprowadzonego w kościele chrześcijańskim w IV wieku święta Narodzenia Chrystusa, które w Konstantynopolu obchodzone było początkowo w tym samym dniu, w którym świętowano też Epifanię, czyli Objawienie Boga-Człowieka. Wawelski tryptyk reprezentuje stosunkowo późną konwencję obrazowania, która ewoluowała od wczesnych, inspirowanych ikonografią cesarską wyobrażeń trzech magów w orientalnych strojach, niosących dary w szkatułkach i składających pokłon przed tronującą Madonną z Dzieciątkiem, do rozbudowanych przedstawień narracyjnych, na których mędrców ze Wschodu zastąpili królowie, utożsamiani z władcami znanych wówczas części świata: Europy, Azji i Afryki. Obdarzono ich imionami, a zróżnicowany wiek miał symbolizować trzy okresy życia: młodość, dojrzałość i starość. Siwowłosy, dostojny starzec – Kacper, był zwykle przedstawicielem Europy; dojrzały mężczyzna w orientalnym stroju – Melchior, symbolizował Azję, najmłodszy, czyli Baltazar – Afrykę. Postać ciemnoskórego, stosunkowo młodego mężczyzny jako jednego z trzech królów-magów rozpowszechniła się w malarstwie dopiero w XV wieku, kiedy scena Adoracji Dzieciątka, bogata w znaczenia symboliczne, nabrała wyraźnych cech przedstawienia rodzajowego. Malarze z upodobaniem ukazywali bogactwo i orientalny przepych ubiorów oraz artystyczny kunszt cennych przedmiotów, kosztownych dzieł rzemiosła artystycznego znanych im bądź z autopsji, bądź z wzorów graficznych. Tendencja realistycznego odtwarzania strojów i klejnotów była bardzo silna zwłaszcza w Antwerpii. Sceny Epifanii były szczególnie popularne w dwóch pierwszych dziesięcioleciach XVI wieku – ostentacyjny przepych królów i ich orszaku stanowił bowiem doskonałą okazję do zobrazowania dobrobytu i bogactwa miasta, przeżywającego wówczas szczyt ekonomicznej potęgi, słynącego z produkcji luksusowych wyrobów: tkanin i biżuterii. Takim luksusowym produktem były też domowe ołtarzyki produkowane masowo przez antwerpskich artystów wykorzystujących i powielających dostępne w pracowniach wzory. Wawelski tryptyk jest zapewne także takim warsztatowym dziełem malarza, któremu nieobca była twórczość Pietera Coecke van Aelsta. Łączono go początkowo z brukselskim warsztatem Barenta van Orleya, potem uznawano za dzieło z kręgu Jana de Beer, któremu przypisywana była scena figuralna. W pejzażu dopatrywano się inspiracji dziełami Joachima Patinira.
Portretowe ujęcie postaci zakonnika w białym habicie klęczącego nad otwartą księgą może wskazywać na konkretnego zleceniodawcę – zapewne opata, o czym świadczy pastorał. Nie można także wykluczyć, że tryptyk powstał na zlecenie biskupa, sportretowanego jako król Kacper. Jego strój: kapa oraz infuła a także Order Złotego Runa na piersi (ustanowiony w roku 1429 w Brugii przez Filipa Dobrego), niespotykane w przedstawieniach monarchów składających hołd małemu Jezusowi, mogą wskazywać, że mamy tu do czynienia z wizerunkiem konkretnej osoby. Pozostaje tylko niełatwe zadanie zidentyfikowania króla-biskupa oraz pobożnego zakonnika. Fakt zamawiania swoich portretów jako magów lub królów składających hołd Madonnie i Dzieciątku przez wpływowych zleceniodawców nie jest w sztuce europejskiej rzadkością – wystarczy przypomnieć wizerunki członków rodu Medyceuszy na słynnym Pokłonie Trzech Króli Sandra Botticellego we florenckiej Galleria degli Uffizi.